Zamarłam, gdy ją zobaczyłam: Swiatek ujawnia, co zrobiła Sabalenka w całkowitej ciemności we Włoszech — Oto cała historia

To miał być spokojny wieczór po intensywnym dniu turnieju we Włoszech. Zawodniczki wróciły do swoich pokojów, zmęczone, skupione, myślami przy kolejnym meczu. Ale nagle — niespodziewana awaria prądu pogrążyła cały obiekt w absolutnej ciemności.
I właśnie wtedy wydarzyło się coś, czego Iga Świątek nie zapomni do końca życia.
W wywiadzie udzielonym po turnieju, liderka światowego rankingu zdradziła, że w momencie, gdy wyszła z pokoju z latarką w telefonie, by sprawdzić, co się dzieje, zobaczyła postać poruszającą się korytarzem w ciemnościach. To była Aryna Sabalenka.
— „Zamarłam, gdy ją zobaczyłam. Stała pośrodku korytarza… płakała. W ręku trzymała mały notatnik i szeptała coś do siebie. Nie wiedziała, że ją widzę. To nie była Sabalenka, jaką znamy z kortu — silna, głośna, pewna siebie. To była Aryna — sama ze swoimi myślami, bez żadnej maski” — opowiedziała Iga, wciąż wyraźnie poruszona.
Świątek wyznała, że nie podeszła od razu, bo nie chciała naruszyć jej prywatności. Po chwili Sabalenka zorientowała się, że nie jest sama i szybko wróciła do pokoju.
— „Nigdy wcześniej nie widziałam jej takiej… i nie wiem, z czym dokładnie się mierzyła, ale to był moment, w którym zobaczyłam człowieka, nie tylko rywalkę. I to mną wstrząsnęło” — dodała.
Tę historię opisała po kilku dniach, z szacunkiem i wrażliwością. Fani na całym świecie zareagowali natychmiast — media społecznościowe zalała fala emocjonalnych komentarzy, wyrazów wsparcia zarówno dla Świątek, jak i Sabalenki. Niektórzy pisali, że to najważniejszy moment turnieju, choć nie wydarzył się na korcie.
Czasem to, co najbardziej porusza, dzieje się nie przed kamerami, lecz w ciszy. W ciemności. Tam, gdzie widać najwięcej prawdy.