Sport

Śmierć, słabsza forma, porażki z Igą Świątek i kontuzja – Sabalenki nic nie złamało i została królową US Open.

Aryna Sabalenka przeszła w tym sezonie bardzo długą drogę wzlotów i bolesnych upadków. Dramatów na korcie i poza nim. Białorusinka podniosła się po pierwszej części sezonu, wydaje się, że jest silniejsza niż kiedykolwiek wcześniej, a sobotni finał US Open był doskonałym tego przykładem. 26-latka po prawdziwym horrorze pokonała zawodniczkę gospodarzy, Jessikę Pegulę 7:5, 7:5 i po raz pierwszy w karierze wygrała swój wymarzony turniej na kortach w Nowym Jorku. Bez wątpienia dziś jest najlepszą zawodniczką na świecie.

Wymarzony początek, a potem dramatyczny zjazd formy

Sabalenka świetnie weszła w sezon, zwyciężając po raz drugi w karierze Australian Open, nikt się jednak nie spodziewał, że po pierwszym z zaplanowanych Szlemów Białorusinka tak znacząco obniży poziom. Szybkie porażki w Dubaju, Indian Wells, Miami, Stuttgarcie i dwa przegrane finały w Madrycie i Włoszech z Igą Świątek to piekielnie trudny okres dla aktualnej wiceliderki kobiecego tenisa na świecie. W Roland Garros odpadła w ćwierćfinale przede wszystkim z powodów zdrowotnych. Potem zagrała dwa mecze w Berlinie, z czego ćwierćfinał skreczowała z powodu kontuzji.

Related Articles

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Back to top button