Fani oniemieli po wyznaniu Swiatek na temat tego, co Sabalenka zrobiła za kulisami — Oto szokująca prawda

W świecie profesjonalnego tenisa, gdzie rywalizacja jest zacięta, a relacje między zawodniczkami często owiane tajemnicą, Iga Świątek właśnie zburzyła ciszę — i zrobiła to w spektakularnym stylu. Podczas niedawnego wywiadu, polska gwiazda ujawniła nieznany dotąd epizod związany z Aryną Sabalenką, który natychmiast wywołał burzę w mediach społecznościowych i wśród fanów.
„Ludzie widzą nasze mecze, emocje, gesty na korcie, ale nie wiedzą, co dzieje się za kulisami. Długo o tym nie mówiłam, ale czas powiedzieć prawdę,” — rozpoczęła Świątek.
Zaskakująca wypowiedź dotyczyła wydarzenia sprzed kilku miesięcy, kiedy to — według Igi — Sabalenka miała zachować się w sposób zupełnie nieprofesjonalny podczas jednej z zamkniętych sesji treningowych.
„Byłyśmy zaproszone do wspólnego treningu, który miał być spokojny i konstruktywny. Niestety, Aryna potraktowała to jak bitwę finałową. Nie chodziło już o ćwiczenie, tylko o dominację. Rzucała piłkami z pełną siłą i zachowywała się, jakbyśmy grały mecz o Grand Slam. Po wszystkim nawet nie powiedziała ‘dziękuję’,” — wspominała Świątek.
Internauci zareagowali natychmiast — jedni byli w szoku, inni bronili Białorusinki, twierdząc, że to „jej styl bycia” i „sportowa zadziorność”. Ale spora część fanów przyznała, że Świątek rzadko mówi tak otwarcie i musiała mieć powód, by przerwać milczenie.
„Jeśli Iga coś mówi, to znaczy, że to miało dla niej duże znaczenie. Zawsze była stonowana i profesjonalna,” — napisała jedna z komentujących na Instagramie.
Choć Iga nie zdradziła, czy ta sytuacja wpłynęła na ich relacje prywatnie, dała jasno do zrozumienia, że od tamtej pory „trzyma większy dystans” wobec Sabalenki.
Wielu kibiców uważa, że to wyznanie może rzucić nowe światło na ich rywalizację na korcie, która zawsze była napięta, ale dotąd postrzegana jako pełna wzajemnego szacunku.
Czy to początek nowego rozdziału w ich relacji? Czy Świątek zdecydowała się ujawnić to teraz, by rozładować napięcie, czy wręcz przeciwnie — pokazać prawdziwe oblicze rywalki?
Jedno jest pewne: tenisowy świat już nigdy nie spojrzy na relację Świątek–Sabalenka tak samo jak wcześniej.